piątek, 21 marca 2014

Rozdział 2

W drodze na siłownie wszystko jej opowiedziałam, słuchała mnie a gdy skończyłam patrzyła na mnie ze współczuciem.
- Boże! Mel ja cię tak przepraszam! Jest mi strasznie głupio!- Zaczęła się tłumaczyć, ale nie wiem czemu przecież nie wiedziała. Przecież gdyby ona się tak zachowywała to też bym na nią naskoczyła.
- Dobra, przecież nic się nie stało, przecież nie wiedziałaś.
- Dzięki, powinnam się spytać- powiedziała i wróciliśmy do ćwiczeń. Jeździłam na rowerze, podciągałam się, robiłam brzuszki i biegałam na bieżni. Jestem wykończona, ale warto jutro będzie ciężki dzień.
Sięgnęłam do kieszeni po telefon i zerknęłam na godzinę 19:23. O boże! tata mnie zabije.
- Kat, przepraszam ale muszę się już zbierać.- Powiedziałam zarzucając moją torbę na ramie.
- Nic się nie stało, też już chciałam iść- Odpowiedziała słabo się uśmiechają, widać było po niej, że jest wykończona.
- Ok, dzięki, pa!- Krzyknęłam i wybiegłam z siłowni jak najszybciej. Już miałam wybiegać na dwór kiedy na kogoś wpadłam. Super.
- Cholera.- zaklęłam pod nosem.
- Bardzo przepraszam, powinienem uważać jak chodzę.- Powiedział, przystojny szatyn.
- Nie to moja wina, a teraz przepraszam śpieszę się.- Powiedziałam próbując wyminąć chłopaka, lecz on złapał mnie za nadgarstek.
- Nie przęctawiłaś się- Powiedział z uśmiechem.
- Melanie. - Powiedziałam i wyciągnęłam ku niemu rękę.
- Justin.- Lekko potrząsnął moją dłonią.
- Miło mi, ale teraz naprawdę muszę iść, pa!- powiedziałam i teraz już bez problemu wyminęłam chłopaka.
- Cześć- powiedział cicho.
Jak już wyszłam z siłowni, zaczęłam znów biec, tylko teraz bardziej ostrożnie. Gdy dobiegłam do mojego domu jak najszybciej sprawdziłam czy ojciec wrócił  z pracy. Nie. Jest!
Weszłam do domu i zobaczyłam to samo co zostawiłam. :3 Od razu skierowałam się do mojego pokoju, weszłam i zobaczyłam mój piękny fioletowy pokój. Poszłam do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic by zmyć z siebie całe zmęczenie. Wtarłam w ciało mój ulubiony czekoladowy żel. spłukałam piane i owinęłam się ręcznikiem, stanęłam przed lustrem i zobaczyłam piękną dziewczynę która od nie dawna jest zagubiona w świecie.
- Nie to nie jest ta stara Melanie.- Powiedziałam sama do siebie i wyszłam z łazienki, wyjęłam z szafy moją pidżamkę. Ubrałam się w nią i położyłam na łóżku patrząc w sufit. Jutro wstaje z samego rana i będę szukać mamy... Z tym natłokiem myśli zasnęłam...
Następny Dzień:
Obudziłam się o 5:43 dość wcześnie.
- To już dzisiaj- powiedziałam sama do siebie i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic który od razu postawił mnie na nogi. Wytarłam się po czym ubrałam się w koszulkę na krótki rękaw z napisem ,, Be free'' i niebieskie rurki, na to jeszcze zarzuciłam ciepłą bluzę. Wyjęłam z pod łóżka dość spory plecaczek i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy takie jak ciuchy, jedzenie itp. Kiedy się już spakowałam zeszłam na dół i zobaczyłam istny burdel! Wszędzie porozwalane butelki po piwie i wódce, pobite naczynia. No tak ojciec wrócił. Szłam w stronę drzwi kiedy usłyszałam głośne chrapnięcie z salonu. No to sobie tata zabalował. Jak najciszej umiałam przekluczyłam drzwi i wyszłam. Dziwne, że tata dał je radę zamknąć. Szłam przed siebie wieszając ogłoszenia o zaginięciu mojej matki. Chodziłam przez całe miasto kiedy zatrzymałam się koło opuszczonego sklepu. Nagle usłyszałam krzyk znajomy krzyk... Po cichu drżącymi otworzyłam drzwi to co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersi...
-------------------------------
Jest drugi rozdział proszę.

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz